Szkolna Gazetka TO i OWO nareszcie rusza... Mamy nadzieję, że już się nie zatrzyma!

Jubileusz  

 

Słowo wstępu...

    Nowe wydania szkolnej gazetki będziemy publikować z mniejszym lub większym (czytaj - większym...) opóźnieniem, aby umożliwić wiernym czytelnikom zapoznanie się z wersją papierową i uniemożliwić klonowanie drogocennych kuponów dla zapominalskich przez tychże właśnie...

    Gazetka najprawdopodobniej wydawana będzie w formie plików pdf. Do przeglądania plików w tym formacie  potrzebny Wam będzie  Adobe Reader lub inny program, np. Foxit Reader, znacznie przyjaźniejszy w obsłudze i szybszy w działaniu... Możecie go sobie pobrać  tutaj.

----------------------------------------------------------------------------

Gazetka ,, To i Owo”

    Szkolna gazetka ,, To i Owo” to pismo z tradycją. Od wielu lat redagowana jest przez uczniów naszej szkoły pod czujnym okiem polonistki, p. Barbary Tkacz.

    Kolejne numery pisma zawierają aktualności z życia szkoły, nawiązują do świąt narodowych oraz poruszają tematykę lokalną. Młodzi redaktorzy doskonalą się w redagowaniu różnych form wypowiedzi, zgłębiają tajniki dziennikarstwa, przeprowadzają wywiady z ciekawymi ludźmi.

     W listopadzie 2010 r. redakcja przystąpiła do ogólnopolskiego konkursu Junior Media pod patronatem m.in. ,,Dziennika Bałtyckiego” na najciekawszą szkolną gazetkę elektroniczną. Na cztery zredagowane pisma dwa zostały przez organizatorów wyróżnione i wydrukowane w profesjonalnej drukarni!

-----------------------------------------------------------------------------

Numer 1

Numer 2

Numer 3

Numer 4

Numer 5

-----------------------------------------------------------------------------

Życzymy miłej lektury...

         

Trochę tekstów z poprzednich,

archiwalnych numerów naszej gazetki...

 

„Czuję się tragicznie...”

- ekskluzywny wywiad z Panem Krystianem Grabanem... 

----------------------------------------------------------------------

R: Jak to się stało, że nie ma pana teraz z nami?

K: Stało się to zupełnie przypadkiem. Niech nikt nie myśli, że zrobiłem to umyślnie. Po prostu poślizgnąłem się na sali i noga zahaczyła się o ławeczkę. Poczułem tylko przeraźliwy ból.

R: Jak Pan się teraz czuje?

K: Czuję się tragicznie. Po operacji cały czas odczuwam dokuczliwy ból.

R: Cieszy się Pan, że nie chodzi teraz do pracy?

K: Nie. Wolałbym pracować...

R: Tęskni Pan za ulubionymi uczennicami?

K: Oczywiście, że tak:)

R: Kiedy Pan do nas wróci?

K: Nie wiem dokładnie. Prawdopodobnie w grudniu.

R: Życzymy Panu szybkiego powrotu do zdrowia.

 

       Pod koniec września p. Krystian został ojcem malutkiej Zosi. Całej rodzinie życzymy jak najwięcej radosnych chwil!

 

---------------------------------------------------------------------------

„Straszy cmentarz”

- opowiadanie dla czytelników o mocnych nerwach.

----------------------------------------------------------------------

   Niedawno przeprowadziłem się z rodziną  do starej posiadłości w Upiorowie Dolnym. Był tam stary dom opuszczony od wielu lat. Przybyliśmy na miejsce wieczorem, wypakowaliśmy z samochodu walizki i torby. Rozlokowaliśmy się w posępnych, obskurnych pokojach. Włożyłem do szafy swoje rzeczy i położyłem się spać.

    W nocy około północy obudził mnie jakiś dziwny odgłos, cos pomiędzy szelestem a trzaskiem. Wyjrzałem przez okno i wtedy to ujrzałem, zieloną, jaskrawą kulę unoszącą się tuż nad ziemią . Sunęło w kierunku lasu. Nie zastanawiając się długo, włożyłem kurtkę na piżamę i wybiegłem z domu w stronę lasu. Szybko ujrzałem zieloną kulę poruszającą się wśród drzew. Zacząłem się skradać za tym duchem ( bo to był duch), aż w końcu  doprowadził mnie na tajemniczy leśny cmentarz. Była tam blisko setka nagrobków, a wokoło nich unosiły się zielone duchy, zjawy i upiory. Mężczyźni, kobiety i nawet dzieci. Wszyscy wyglądali przerażająco. Straszne były ich ubrania, rozwiane włosy i puste oczy. Zamiast skóry i mięśni mieli górę kości. Ten, który pojawił się koło mojego domu, ukazał się mi się jako jeździec w podartym czarnym płaszczu i pelerynie. Dosiadał czarnego rumaka o czerwonych oczach. W ciele jeźdźca było około dziesięciu strzał. Nie miał głowy. Wróciłem do domu po kamerę i sfilmowałem wszystkie duchy. Zaraz po sfilmowaniu duchów słońce wzeszło, cały cmentarz wypełnił zielony blask i duchy zniknęły.

     Powróciłem do domu i opowiedziałem mamie, co ujrzałem. Na dowód pokazałem film. Mamę bardzo to zaciekawiło i od tego dnia chodzimy na ten cmentarz i wspólnie oglądamy zjawy.

                                                                                    Krzysztof Brac

 

----------------------------------------------------------------------------

Najnowszy numer już prawie gotowy... Cierpliwości!

Już niedługo udostępnimy go szerszej społeczności czytelniczej...

Redakcja

 

 

Copyright ©  Zespół Szkół w Studzienicach  2008